Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chór z Indonezji w Widawie

Sławomir Wójcikowski
Chór z Indonezji w Widawie wystąpił w niedzielę 26 października. Ich występ to zapowiedz mającego niebawem się odbyć w Łodzi XVII Festiwalu Chóralnego „Cantito Lodziensis”.

„Paudan Suara Mahasiswa Universitas Hasanuddin Makassar”. Za tą skomplikowanie brzmiącą nazwą kryje się barwny, kipiący energią indonezyjski chór akademicki. Artyści to studenci z Makassar. Promują w ten sposób swą kulturę na całym świecie od 1970 r. 28 osobowy zespół przyjechał właśnie do Polski w takim celu. Łódzki Dom Kultury porozumiał się z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Widawie i udało się. Zorganizowano dwa koncerty :w Łodzi i m.in. ten w Widawie. – Nasz występ to widowiskowa opowieść o wielkim orle oraz uprawie ryżu. Były też inne utwory, ale te są najważniejsze, bo oddają klimat w jakim żyjemy i naszą kulturę – mówi dyrygent Anshari Sanusi. Takiego występu z innego kontynentu w Widawie jeszcze nigdy nie było. Toteż lokalna publiczność po swojsko brzmiącym występie „PracującychRazem” wręcz oniemiała. Bogactwo strojów i bose śniade nogi artystów każdego z widzów wręcz dezorientowały. Jednak, gdy wykonawcy kończyli swą godzinną chóralną opowieść o wielkim orle publiczność nie tylko klaskała na stojąco. Zaśpiewano im także sto lat. Stało się tak zapewne dlatego, iż artyści zaprezentowali napis – Polska. Zaskoczeni takim obrotem sprawy Indonezyjczycy odśpiewali w podobnym tonie, ale już w swoim języku. – Przywieźliśmy ich tu do Widawy z premedytacją. W dużych miastach jest wielki wybór i nikogo specjalnie nie dziwi występ artystów z innych kontynentów. Ci co ich oklaskiwali zapewne na długo pozostawią ich w swej pamięci. O to właśnie chodzi, aby prezentować kulturę innych narodów nie tylko w miastach – podsumowuje Przemysław Hachorkiewicz kierownik ośrodka inicjatyw artystycznych Łódzkiego Domu Kultury.

Warto na koniec wspomnieć, iż chór akademicki z Makassar przed odjazdem do Warszawy został po staropolsku ugoszczony w GOK. Artyści to muzułmanie i obawiano się tego. Nie było jednak kłopotów kulinarnych, ani innych. Furorę jednak robiły jabłka z Widawskich sadów. W większości nikt ich jeszcze wcześniej nigdy nie próbował. Była nieśmiała degustacja, zdjęcia i oczywiście zapasy na drogę powrotną. Nie było również kłopotu z komunikacją, ponieważ porozumiewano się w języku angielskim.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lask.naszemiasto.pl Nasze Miasto