– Do Łodzi dotarło już 12 spośród zamówionych 17 sztuk autobusów elektrycznych volvo 7900 – mówi Piotr Wasiak z biura prasowego MPK-Łódź. – Jesteśmy w trakcie ich rejestracji oraz uzyskiwania licencji, bo jako nowy typ pojazdów wymagany jest taki dokument. Planujemy, że pierwsze autobusy elektryczne wyjadą na trasy w połowie marca. Docelowo mają one kursować na liniach 80,83 i 86 czyli tych, których trasa przebiega przez ścisłe centrum miasta. Chodzi o wyeliminowanie pojazdów spalinowych ze Śródmieścia, które i tak jest już dostatecznie zadymione. Jednak w pierwszym okresie, dopóki nie zakończy się montaż wszystkich ładowarek zaplanowanych na krańcówkach, autobusy elektryczne będą pojawiać się także na innych liniach.
Wszystkie elektryczne pojazdy będą stacjonować w zajezdni przy ul. Limanowskiego. Wybudowano tam specjalne zadaszenie, pod którym znalazło się 17 ładowarek. Będą one w nocy nabijać prądem akumulatory autobusów. Podczas dnia, w trakcie postojów na krańcówkach, „elektryki” mają być dodatkowo doładowywane z sieci. Będzie to robione na specjalnym stanowisku, gdzie pojazd podjedzie pod zwisający z góry pałąk pod napięciem. Po opuszczeniu go dotknie do instalacji na dachu autobusu i zasili ją prądem. Wystarczy kilka minut, by akumulator pojazdu odżył i pozwolił na dojazd do przeciwnej krańcówki.
Autobusy elektryczne są już eksploatowane w wielu polskich miastach. To nie jest nic nowego ani eksperymentalnego. Praktyka pokazuje, że taki napęd sprawdza się najlepiej w mniejszych miastach, gdzie odległości do przejechania są mniejsze, nie ma też korków w godzinach szczytu. Chociaż „elektryki” od lat z powodzeniem kursują także w Warszawie po Krakowskim Przedmieściu i radzą sobie doskonale w warunkach metropolii. Łódź może jednak być o tyle trudna, że często dochodzi u nas do zakorkowania ulic. Przedłużające się stanie czy jazda skokowa z prędkością kilku kilometrów na godzinę może być wyzwaniem dla akumulatorów, ale bez paniki. Są one przystosowane do różnych warunków na drodze i posiadają sporą rezerwę mocy. A jeśli by zdarzyło się tak, że autobus stanie z braku prądu, zawsze przecież można liczyć na pasażerów, którzy go popchną...
To oczywiście żart, choć nie do końca. Starsi łodzianie z pewnością pamiętają takie sytuacje, gdy na trasie gasły silniki jelczy czy ikarusów i trzeba je było popchnąć. Tak często bywało również zimą, kiedy autobusy nie mogły ruszyć z przystanku bo na śliskiej jezdni buksowały koła. Co bardziej krzepcy pasażerowie wysiadali wtedy i pchali pojazd, a potem kierowca wolno jadąc pozwalał im wszystkim wskoczyć w biegu do środka...
Nowe autobusy to przepaść technologiczna w stosunku do jelczy „ogórków” czy ikarusów. Praca kierowcy w volvo 7900 bardziej przypominać będzie pilotowanie samolotu niż jazdę autobusem. Żadnych smarów, olejów, czarnych wyziewów. Tylko komputer pokładowy, który sam pilnuje gospodarowania energią z baterii. Autobus niemalże autonomiczny, choć kierowca jeszcze ma decydujący głos. Bo w niedalekiej przyszłości wozić nas będą autobusy całkowicie zautomatyzowane. Takie już są testowane na zachodzie Europy. Same pilnują się trasy, same zatrzymują się na przystankach i same uważają, aby bezpiecznie przejechać przez miasto. To nieunikniona przeszłość komunikacji miejskiej. Coraz trudniej znaleźć chętnych do pracy jako kierowca autobusu. Nawet w Łodzi trzeba było pod koniec lutego ograniczyć liczbę kursów na niektórych liniach, bo zabrakło kierowców. Autonomiczny autobus pojedzie sam, bez kierowcy. To następny krok po wprowadzeniu „elektryków”...
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?