Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PKS Zduńska Wola na skraju bankructwa [zdjęcia]

Redakcja
Włodzimierz Rychliński
Jeszcze nic nie jest przesądzone. Chodzi o likwidację PKS w Zduńskiej Woli. Faktem jest, że przewoźnik zawiesił wszystkie kursy autobusów, ale na mówienie o zamknięciu tej spółki jest za wcześnie. Tak twierdzi Mieczysław Piekarski, prezes PKS Zduńska Wola. Przewoźnik obsługiwał m.in. trasy do Szadku, Zapolic, Łasku, Widawy.

Spółka zawiesiła kursy już w kwietniu. Jednak dopiero teraz pojawiły się informacje o jej likwidacji. To nie są prawdziwe wiadomości, bo decyzja a tej sprawie nie została jeszcze podjęta. Ma się to stać podczas walnego zgromadzenia udziałowców, jakie zaplanowane zostało na połowę czerwca.

Sytuacja w firmie jest bardzo poważna. Przede wszystkim chodzi o zatrudnionych w niej ludzi. Widmo bezrobocia zawisło nad głowami ponad 30 osób. Wielu już zostało zgłoszonych do urzędów pracy w ramach zwolnień grupowych. Część z nich skorzystać może z zasiłków przedemerytalnych. To pracownicy ze stażem przekraczającym 30 lat. Takich w PKS Zduńska Wola nie brakuje.

Co zdecydowało o podjęciu tak drastycznych działań. Prezes PKS Zduńska Wola Mieczysław Piekarski wyjaśnia, że zostało to podyktowane fatalnymi wynikami finansowymi. Zyski spadły o kilkaset procent. Ma to związek z wprowadzonymi obostrzeniami wynikającymi z ogłoszenia pandemii wirusa COVID – 19. Spadek wpływów spowodowany był przede wszystkim zawieszeniem zajęć w szkołach.

- To właśnie uczniowie stanowili najbardziej liczną grupę naszych klientów. Dowoziliśmy ich do szkół i później do domów. Kiedy lekcje zostały zawieszone, to przestali jeździć - tłumaczy prezes PKS.

Zduńskowolski przewoźnik zawiesił wszystkie kursy w połowie kwietnia, choć wiele jego autobusów przestało jeździć już wcześniej. Utrzymywane były linie, na które wykupione były bilety miesięczne. Chętni, którzy chcieli skorzystać z tego rozwiązania i kupić migawkę na kwiecień nie mieli już takiej możliwości.

- To jest proste. Jak nie ma uczniów, to u nas nie ma pracy. My i tak działaliśmy najdłużej, bo PKS Sieradz, czy Łódź wprowadziły ograniczenia wcześniej. W końcu trzeba było podjąć decyzję o całkowitym zawieszeniu kursowania naszych autobusów - przekonuje Mieczysław Piekarski.

Rachunek finansowy jest bezwzględny

Bezlitosne okazały się względy finansowe. Drastycznie spadła liczba pasażerów. Wpływy z biletów wynosiły średnio 100 zł dziennie. Koszt obsługi linii był dziesięciokrotnie wyższy.

Spółka nie mogła skorzystać z rządowych propozycji mających pomóc w przetrwaniu. To dlatego, że państwo dokłada 50 procent do wynagrodzenia pracowników. Pozostałą część PKS musiało wygospodarować we własnym zakresie, co okazało się niemożliwe.

Prezes Piekarski zakłada, że taki stan w kierowanej przez niego firmie trwać będzie do września. Jeśli okaże się, że sytuacja wraca do normy, kursy zostaną przywrócone. Prawdopodobnie zgłoszenia o grupowych zwolnieniach zostaną wycofane, a część kierowców, jeżeli zechce odzyska pracę w PKS Zduńska Wola.

Tabor przewoźnika liczy ponad 20 autobusów. Nie jest wykluczone, że zostaną wystawione na sprzedaż. O tym, co zostanie zrobione z pojazdami i pozostałym majątkiem spółki ma być wiadomo w połowie czerwca. Wtedy odbyć ma się walne zebranie udziałowców i ma zostać podjęta decyzja dotycząca przyszłości spółki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lask.naszemiasto.pl Nasze Miasto